Sport

Ziętara o Piłkarskim Diamencie: Chcemy mieć w Polsce odpowiednik MilanLab!

W Polsce coraz więcej uwagi przykłada się do szkolenia młodzieży, ale nadal zbyt małą wagę przykłada się do oceny potencjału organizmu piłkarza, co jest równie, a może nawet ważniejsze niż jego aktualne umiejętności boiskowe. W Europie ten element jest zdecydowanie bardziej doceniany. My chcemy, żeby przykładowy 16-latek miał świadomość, że może nie być mu pisany sukces w piłce i sugerujemy po wnikliwej analizie, żeby nie marnował czasu. Nie ma sensu budzić się z ręką w nocniku i po drodze rezygnować z wykształcenia. Liczne są przykłady zawodników, którzy byli bardzo dobrzy na podwórku, czy nawet na treningu, a podczas meczu tracili wszystkie swoje walory – mówi pomysłodawca Piłkarskiego Diamentu 2.0, Paweł Ziętara.

 

Co sprawia, ze Piłkarski Diament 2.0. to projekt jeszcze bardziej interesujący niż pierwowzór?

Po pierwsze fakt, że tym razem poszukujemy nie tylko napastników, ale piłkarzy na wszystkie pozycje. Stworzyliśmy trzy osobne grupy: bramkarze, piłkarze o charakterystyce defensywnej i ofensywnej. Po drugie przeprowadziliśmy analizę krytyczną pierwszej edycji, która była swego rodzaju eksperymentem, pilotem… i wespół z naszymi ekspertami usunęliśmy błędy oraz rozszerzyliśmy znacznie wachlarz czynników selekcjonujących kandydatów.

Zarówno zawodnicy, jak i jurorzy mają dużo więcej opcji podglądu profilu zawodnika.

Stworzyliśmy zaawansowany system informatyczny, który „mieli” zgłaszających się kandydatów i wybiera tylko tych, którzy spełniają podstawowe kryteria pozwalające im skutecznie walczyć już w „realnej” fazie eliminacji. Fundamentem selekcji były rozbudowane dane piłkarzy oraz ich statystyki z meczów, w których grali w swoich ligach, a także wyniki rozwiązywanych przez nich specjalnych zadań psychologicznych umieszczonych w naszym systemie. Nadto filmy przez nich dodawane na imiennych profilach, pozwalające jury obejrzeć kandydata w akcji, a jeśli to było niewystarczające także bezpośrednia obserwacja naszych skautów. Ten rozbudowany system pozwolił nam wyeliminować, jak to mówi szef naszego jury Andrzej Zamilski: „takich, co im się wydaję, że umieją grać w piłkę”. W sumie do Gliwic zaprosiliśmy 350 zawodników.

Najlepszą możliwą reklamą programu jest fakt, że można dołączyć do lidera ekstraklasy.

To wspaniała sprawa, że znaleźliśmy klub chcący, tak jak my ulepszać skauting. W Gliwicach zebrała się grupa ludzi na czele z trenerem Radoslavem Latalem, przewodniczącym Rady Nadzorczej GKS Piast – mecenasem Grzegorzem Jaworskim i Prezesem GKS Piast Adamem Sarkowiczem, która chce stworzyć nowoczesny na zachodnią modłę klub i chłonie nowinki z sukcesem stosowane u najlepszych w Europie. Efekty juz widać. To dla nas wielka przyjemność współpracować z takimi ludźmi i klubem, który jesienią na boisku nie miał sobie równych i zakończył rok w fotelu lidera Ekstraklasy. Nam marzyło się móc oddawać nasze „Diamenciki” w tak dobre ręce, a Piast chce czerpać pełnymi garściami z naszego „pionu naukowego”, by podnosić jakość oceniania dostępnych już zasobów piłkarskich. Przykładowo w Piłkarskim Diamencie profesor Zbigniew Jastrzębski ustali wiek biologiczny zawodników. Jak sam twierdzi – prawdopodobieństwo błędu wynosi 5%, więc stoimy przed wielką szansą rzetelnej oceny organizmów. Owszem, zdarzają się przypadki w stylu Messiego, który przebiega tylko 7 kilometrów na boisku, ale siła i moc są kluczowe, o czym przekonuje np. Kaziu Węgrzyn. Doskonały przykład to także Piast…

…którego wizytówką jest w tym sezonie znakomita wydolność.

Zgadza się. Spójrzmy na mecz z Lechem, który wygrali 2:0. W 90. minucie wciąż prezentowali się tak jak na początku spotkania, choć brakowało im czterech zawodników podstawowego składu. My z kolei sugerując trenerowi Latalowi chłopaków z Piłkarskiego Diamentu będziemy wiedzieć już, że taki zawodnik podoła wydolnościowym wymaganiom czeskiego szkoleniowca.

Wiele osób wypomina, że talenty sprzed roku nie rozwijają się w oszałamiającym tempie.

Przed rokiem finalistą naszego programu był Adam Dobosz, który nie mógł przebić się w Pogoni Siedlce i trafił potem do Znicza Pruszków. W 1/4 Pucharu Polski jego zespół mierzył się z Lechem Poznań, a Dobosz zagrał 90 minut. Zdaniem ekspertów i komentatorów był najlepszy na placu, a mówimy o zawodniku, który w piłkę grał od raptem 3-4 lat i to w porywach na poziomie IV ligi. To klasyczny przykład chłopaka, który ma znakomity organizm i głowę do piłki. Potrzeba mu tylko oszlifowania.

I udało mu się finalnie wybić.

Dołączył teraz do Piasta i z tego, co wiem od trenerów – wygląda obiecująco i jest szansa, że po pewnym czasie wskoczy do kadry pierwszego zespołu. Powiedziano mi nawet, że gdyby mieli nieco słabszą kadrę – mógłby już wskoczyć na szczebel ekstraklasy. Sztab szkoleniowy dostrzegł w tym chłopaku potencjał. To dla nas kolejny dowód, że w Piaście odnaleźliśmy ludzi, którzy patrzą na utalentowaną młodzież naszymi oczami.

Czyli wciąż potrzebuje najzwyczajniej w świecie czasu.

Kluczowy element to zaufanie. Słyszę wiele komentarzy na temat zwycięzcy pierwszej edycji – Wiktora Płanety. Że miał grać, strzelać i tak dalej. Wszyscy szukają jego minusów i na tej podstawie podważają ideę Projektu. Tymczasem spójrzmy chłodno na pewne zdarzenie. Wiktor w debiucie w 1 lidze w barwach Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, wchodząc na boisku w samej końcówce, strzelił gola. Kolejnej realnej szansy jednak nie dostał. Na jakiej więc podstawie można wyciągać wobec niego wnioski.

I od tej pory obrywa się też programowi.
Krytyki się nie boimy, szkoda, że często nie jest ona merytoryczna, tylko taka „typowo polska”. Piłkarski Diament to działalność poniekąd charytatywna, bo cały budżet finansowy idzie w program. Robimy to, bo wierzymy, że w Polsce jest nie mniej talentów niż w Hiszpanii czy Holandii. Talent jednak potrzebuje czasu, żeby się wkomponować. Ktoś taki nie dostanie z miejsca powołania do reprezentacji, bo nie ma cudów. Potrzeba do tego trenera, który to rozumie. W Gliwicach tak jest. Wszyscy są tam zaangażowani w projekt i chcą wykorzystywać ten system do własnych zastosowań. W Gliwicach bardzo poważnie myśli się o stworzeniu Europejskiego Centrum Szkolenia Młodzieży. Wiemy, że nasza myśl i technologia znajdzie w nim zastosowanie. Już teraz będzie można ten potencjał wykorzystać dla aktualnie grających w Piaście zawodników np. do analizy włókien mięśniowych czy podatności na kontuzje. Ta wiedza to ważny atut w rywalizacji z ligową konkurencją.

Czyli Piast może odskoczyć nawet bogatej Legii i Lechowi?

W Polsce coraz więcej uwagi przykłada sie do szkolenia młodzieży, ale nadal zbyt małą wagę przykłada się do oceny potencjału organizmu piłkarza, co jest równie, a może nawet ważniejsze niż jego aktualne umiejętności boiskowe. W Europie ten element jest zdecydowanie bardziej doceniany. My chcemy, żeby przykładowy 16-latek miał świadomość, że może nie być mu pisany sukces w piłce i sugerujemy po wnikliwej analizie, żeby nie marnował czasu. Nie ma sensu budzić się z ręką w nocniku i po drodze rezygnować z wykształcenia. Liczne są przykłady zawodników, którzy byli bardzo dobrzy na podwórku, czy nawet na treningu, a podczas meczu tracili wszystkie swoje walory

Piłka w naszym kraju jest tak nieprzewidywalna, że jeszcze przed startem rozgrywek sugerowano, że ekipa Piasta to „pospolite ruszenie”.

Pamiętam obchody 70-lecia Piasta i turniej 4-zespołowy. Gliwiczanie wyglądali fatalnie. Zastanawiałem się: – „Boże, co to będzie. Z ligi spadną”… Sam początek sezonu też nie dawał powodów do optymizmu, aż przyszedł mecz z Cracovią i się zaczęło. Wielka w tym zasługa trenera Radoslava Latala i jego sztabu.

Czy nasz kraj nie jest idealny dla takiego przedsięwzięcia? Na pewno łatwiej przebić się w przeciętnej, choć najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce niż choćby w każdym kraju oddalonym na zachód od Polski.

Ciężko powiedzieć. Poziom może jest niższy, ale są inne bariery, które stawiają tamę rozwojowi zdolnej młodzieży. Myślę tutaj o istniejących układach, które preferują jednych czasem gorszych piłkarzy, kosztem innych. Klasyczny przykład z ostatnich lat to tzw. szrot z zagranicy, który nie potrafił prosto kopnąć piłki, ale z wiadomych względów grać musiał, bo kosztował, przyszedł na bazie pewnych układów menadżersko – trenerskich itd. Nadal za mało jest ludzi typu Michała Probierza, który odważnie postawi na młodego, wrzuci go do gry. Cały czas słyszy się o naciskach na trenerów, że jedni muszą grać, bo po prostu muszą, a innych trzeba promować, bo można ich jeszcze dobrze sprzedać. Jeszcze inni powinni być na boisku, bo mają na koncie występy w reprezentacji. Na szczęście nam udało się znaleźć klub, który mimo że tak udanie dobiera piłkarzy z zagranicy, to chce jednak stać się przystanią dla młodych polskich talentów. To podejście wzorcowe.

Można też tak chyba w pewien sposób powiedzieć o waszej ekipie jurorów, bo ta też robi wrażenie.

Mamy dwa rodzaje ekspertów. Ci od nosa i ci od nauki (metoda N+N – nauka i nos trenerski). Jedni i drudzy są wybitni w swojej dziedzinie. Profesor Jastrzębski jest absolutnie bezkonkurencyjny w swojej klasie. Paweł Habrat też jest nie do zastąpienia w dziedzinie psychologii. Trenerzy to tez optymalny zestaw. Doświadczony „ojciec” masy byłych i aktualnych kadrowiczów Andrzej Zamilski plus Andrzej Juskowiak, który wchodził na piłkarską światową arenę jako piłkarz, gdy trener Zamilski zdobywał medal młodzieżowych mistrzostw świata. Do tego Jacek Magiera, przez lata pracujący i z młodzieżą i pierwszym zespołem Legii, którego wykłady trenerskie zbierają kapitalne recenzje. Jest chyba zresztą najbardziej rozpoznawalnym jurorem. Jak uczestnicy słyszą jego nazwisko, drży im głos.

Dodajmy jeszcze Wojciecha Kowalewskiego, który o pracy bramkarzy wie wszystko i sam prowadzi akademię. Istotną rolę odgrywają też nasi skauci – Jakub Drwal, który ma dwie licencje piłkarskie – polską i amerykańską – i jako jeden z zaledwie 60 osób posiada najwyższą licencję futsalową w Europie oraz Łukasz Masłowski, świetny skaut. To wszystko składa się na znakomity zespół.

 

Na co oczekuje pan z największą niecierpliwością?

Na moment, kiedy, najlepsza ósemka trafi do finału, którym jest praca pod okiem trenera Radoslava Latala z pierwszą drużyną Piasta. Na początku rzuciliśmy mu pomysł, żeby przyjął ich na jeden dzień, ale wypalił: – „Jak to na jeden?! Oni muszą trenować z nami tydzień, chcę wybrać optymalnie”. Zwycięzca i wszyscy pozostali, którzy spodobają się trenerom Piasta mogą być spokojni o swoją przyszłość. Prezes klubu Adam Sarkowicz jest przygotowany na przyjęcie uczestników w każdym wieku. W razie podpisania kontraktu wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, łącznie ze szkołą. Życzę zatem wszystkim ludziom, którzy krytykowali Piłkarski Diament, wstrzemięźliwości, zrozumienia i doceniania, że próbujemy w Polsce czegoś, czego jeszcze nikt się nie podjął.

ip, oprac. red.